czwartek, 5 października 2017

Powroty

Kiedy wiele miesięcy temu zdradziłam swoje poczciwe lustrzanki na rzecz  małego poręcznego PENA, którego pomieści nawet najmniejsza torebka i można go schować nawet do kieszonki - nie sądziłam, że zatęsknię jeszcze za swoimi Canonami. Kurzyły się około ośmiu miesięcy, przyszedł nawet pomysł aby jeden sprzedać wraz z obiektywami, ale po dłuższej analizie tematu stwierdziłam, że zostają - przecież młody M  ma smykałkę do tego. Więc sprawa stała się jasna - sprzęt zostaje.



Każdego roku o tej same porze wracam w to samo miejsce  - moje miejsce, które uwielbiam min. za kolory. Mimo że zdjęcia są bardzo niedoskonałe, to jednak bardzo chciałam je mieć tu -  na blogu.
To było fajne uczucie móc znowu dźwigać taki ciężar na szyi :)  Obym częściej  miała chęci na te canonowe pstryki :)










4 komentarze:

  1. Dorotko, przepiękne zdjęcia:-)) Rob jak najwięcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu dziękuję za motywowanie :) będę się starała jak najwięcej robić zdjęć swoją lustrzanką, ze wzg na gabaryty i wagę niestety na wyjazdy i wakacje jej brać nie będę :)

      Usuń
  2. Przepiękne Twoje fotografie. Ja chyba nie mogłabym pozbyć się lustrzanki. Jakiś taki sentyment mam. Swojego starego nikona lubię też za to, że jest ciężki. I choć na co dzień, to dość uciążliwe, to jakoś tak mi się to kojarzy z jakością, być może zupełnie niesłusznie. No ale tak mam:) Nawet jakieś analogi gdzieś u mnie leżą. Za to muszę kiedyś zdobyć się na zakup takiego PENA. Doskonale zapełniłby lukę między telefonem a lustrzanką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam taką chwilę, ze gotowa byłam części sprzętu się pozbyć- ale było minęło i dobrze, że tego nie zrobiłam. W domu czy w takim leśnym plenerze kompletnie mi waga tego sprzętu nie przeszkadza, jednak jeśli chodzi o wyjazdy, całodniowe wycieczki to tu już niestety jest ona bardzo odczuwalna. Myśl o jakimś małym ale dobrym kompakcie już od dawna chodziła mi po głowie, ale niestety te fajne były cenowo bardzo drogie. Zanim kupiłam tego pena miałam możliwość zupełnie za free przetestowania jednego z chyba 4 modeli zaproponowanych przez firmę. Zdecydowałam na pena bo był z tych wszystkich modeli właściwie "najtańszy", przez około 1,5 miesiąca testowałam po czym musiałam zwrócić go firmie. Udało mi się wynegocjować dobry rabat na zakup aparatu, nie ukrywam, że pewnie w cenie regularnej pewnie bym się nie zdecydowała, gdyż nie był to akurat produkt pierwszej potrzeby ;)
      Tak jak mówisz zapełnia lukę między telefonem a lustrzanką.

      Usuń

DZIĘKUJĘ ZA TWÓJ KOMENTARZ :)